Bo gdy kiedyś patrzyłem przed siebie nie widziałem nic.
I chociaż wtedy runął mi świat w końcu wiosna przyszła do mnie i tak.
Pozostawiając miękkie i prawie niewidoczne ślady anioła...
Obudziła mnie do życia i otoczyła zwiewną suknią.
Kwieciem obsypała i śpiew ptaków zesłała.
Dziś miłość wyrażam lekko dotykając opuszkami palców.
A ona czuje i odwzajemnia.
Rzeczywiście czytanie Ciebie nastawia pozytywnie:) Może i u mnie zacznie się kiedyś czas, kiedy będę mogła pisać w równie radosny sposób. Wiosna już wkrótce. Może w tym roku wreszcie będzie PRAWDZIWA.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za zastrzyk optymizmu!
Sara